sobota, 17 października 2015

eVic VTC Mini, czyli wchodzę do świata kontroli temperatury;)

Kilka postów wcześniej pisałem, że więcej nie kupię moda z wyświetlaczem. Okulary do czytania i takie tam. Miałem też omijać z daleka mody z kontrolą temperatury (TC) bo mi to do niczego nie potrzebne. I... takiego właśnie kupiłem:) Z czystej ciekawości? Bo ma dobre recenzje na "trawniku"? Bo ma duży i czytelny wyświetlacz? Każdy powód jest dobry;)
Tak więc od kilku dni mam eVica VTC mini. Miałem eVica, eVica Supreme, więc teraz kolejna odsłona;)
Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Wielkość powiedzmy średnia, ani za mały, ani za duży. Taki w sam raz. Solidny, z akusem 18650 ma swoją wagę. Zamknięcie akumulatora na dwa potężne magnesy. A wyświetlacz naprawdę robi wrażenie.
Obsługa intuicyjna. Cztery tryby pracy: z grzałkami z Kanthalu - VW i baypass (czyli jak mechanik - ciągnie tyle prądu (mocy;) ile daje akumulator;) i dwa tryby z kontrolą temperatury dla grzałek z niklu i tytanu.
Ważna rzecz, można upgradować oprogramowanie. Ciekawostka, kupiłem moda 60W, a teraz mam 75W:) Oprogramowanie czyni cuda:)

Pierwsze testy z Kayfunem 4 i grzałką z Kanthalu, oba tryby działają bez zarzutu. Wolę jednak mieć jakąś kontrolę nad "mocą" więc preferuję VW. Dziś zrobiłem grzałkę z drutu niklowego Ni200. Zamontowałem w dripperze. Opór wyszedł 0,09Ω. Wow;) Sub Ohm:) I jedziemy. Na początku blokada oporności. Ustawienie pożądanej temperatury (210st. C) i mocy (30W). Pierwsze buszki i... słabo. Mały obłoczek, smak ok, ale nie powala. Po konsultacjach na forum, podniosłem temp. do 270st. C i moc do 40W. I... stała się światłość. eVic pokazał swoją lepszą stronę. Obłok (napiszę tylko, że mina żony nie wróżyła niczego dobrego;), a smak... bajka. To jest naprawdę wyższy poziom waperskiej przyjemności. Teraz tylko muszę nabyć drogą kupna jakiś dobry parownik (już mam kilka "na oku", a wybór nie jest łatwy;) i napiszę trochę więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz